24 stycznia 2013

Rozdział IV - "Całkowicie oderwałem się od rzeczywistości."

♫ Harry
Martwię się o Louis'a. Od paru dni chodzi jakiś przygnębiony i  smutny, a potem jak gdyby nigdy nic jest wesoły. Czasami miewa momenty,  że się nie odzywa, a za chwilę nawija jak popaprany. Próbowałem z nim  pogadać, ale za każdym razem mnie zbywa mówiąc żebym się o neigo nie  martwił. Ale jak się mam nie martwić?! To mój najlepszy przyjaciel...
Do  tego ma straszne humorki ( prawie jak kobieta w ciąży). Co chwilę chcę  czego innego. Jak mu się coś nie spodoba to zaraz wrzeszczy, albo bez  słowa wychodzi. To już nie jest ten sam chłopak którego znałem. Ale muszę się również zająć własnym życiem. Powoli zakochuje się w Lottie. Mieszkamy tu dopiero ponad tydzień, a ja już traktuje ją jak  przyjaciółkę. Gdybym mógł, to zapewne zwierzył bym się jej ze wszystkich  problemów i sekretów. Ona natomiast w stosunku do mnie jest  przyjacielska, ale gdy tylko wchodzę na temat spraw sercowych, albo szybko zaczyna mówić o czym innym, albo odpowiada nie ważne. Przecież doskonale wie, że może mi zaufać!
- Ziemia do Styles'a! - pomachał mi ręką przed oczami Zayn.
- Aa... Sory. - "obudziłem się" - O czym mowa?
- O ognisku. Za pół godziny z tyłu domu. - uśmiechnęła się Lottie. Ale nie był to zwykły uśmiech, był raczej... Wymuszony?

- Okej. - odparłem i odciągnąłem ją na stronę - Co się dzieje?
- Harry nie tutaj, musimy poważnie porozmawiać, za dziesięć minut w moim pokoju. - rzuciła szybko i zniknęła gdzieś na schodach. Chwilę więc posiedziałem, a potem udałem się do jej pokoju.
- No to o co chodzi?
- Ja wiem co jest Lou... - szepnęła.
- Skąd wiesz? - spojrzałem na nią z zaciekawieniem.
- Powiem ci wszystko po kolei, ale musisz obiecać, że nikomu nic nie powiesz. Będziesz wiedział tylko ty... Nawet Sam i Tris'owi nie powiedziałam...

- Dobrze, obiecuję.
- A wiec... W wieku czternastu lat wpadłam w złe towarzystwo. Zaczęłam brać, palić i pić. Od wstrzykiwania sobie morfiny do krwi, miałam na rękach pełno śladów wyglądających jakby pielęgniarka nie trafiła sobie, gdy chciała mi pobrać krew. Robiłam to przez trzy lata, dopiero w wieku siedemnastu lat się opamiętałam.Tommo ma takie same ślady na rękach. Widziałam, a gdy zaczęłam ten temat po prostu wyszedł z domu. Martwię się o niego. Jeśli nie przestanie na czas, może się to źle skończyć... - zakończyła swój monolog, a ja stałem tam jak osłupiały. Że niby Lou wstrzykuje sobie takie świństwa do krwi?!
- Nie wierzę. On by nigdy czegoś takiego nie zrobił. - jęknąłem i usiadłem na jej łóżku.
- Też trudno mi w to uwierzyć. Ale... Zadzwoniłam do Eleanor, nie było go u niej przez ostatnie dwa tygodnie. Wiem, że nie powinnam go sprawdzać, ale...
- Nic nie szkodzi. - uprzedziłem ją - Musimy coś z tym zrobić. Nie możemy tego tak zostawić... Co możemy zadziałaś w tej sprawie?
- Wiesz... Tak właściwie, to wiem, że tak nie można, ale moglibyśmy przeszukać jego rzeczy. Może coś znajdziemy. - powiedziała niepewnie.
- Ale nie teraz... On może wrócić lada chwila. - chwilę się zastanowiłem - Jutro mamy wywiad, nie będzie nas dobre trzy godziny. Dasz radę sama?
- Jasne, że dam! Ale nie przejmuj się tak... Zobaczysz, że w końcu mu przejdzie. - mocno mnie przytuliła. Objąłem ją w tali i wtuliłem w jej włosy.

- Miejmy nadzieję... - szepnąłem.
***
♫ Louis
Raz, drugi, trzeci. Po raz kolejny wstrzyknąłem sobie to świństwo. To uzależnia. Cholernie się boję, że wciągnę się w to jeszcze bardziej i skończę na jakimś odwyku... Codziennie biorę strzykawkę i chcę ją wyrzucić, ale już nie umiem.
Wyjąłem z jednego pudełka ampułki i naciągnąłem płynu do strzykawki. Podwinąłem rękaw, po czym wbiłem igłę. Poczułem ukłucie i wlewanie się płynu do krwi. Po chwili wszystko się zmieniło. Zapomniałem o wszystkich problemach i zmartwieniach. Było mi dobrze. Całkowicie oderwałem się od rzeczywistości.
~`~`~`
Aha. Krótki, przepraszam. Jakoś mi się nawet podoba. I postanowiłam, że będzie inaczej. Nie z Zayn'em będzie miała romans. Z kimś zupełnie innym, ale nie zdradzę.^~^ Enjoy xx
+ przepraszam za wszelkie błędy itp., ponieważ cos mi się dzieje z bloggerem. I dziękuję za komentarze . ♥ wielcy jesteście.:D a anonimy mogłyby się podpisywać?:*








+ zapraszam na mojego drugiego bloga: http://we-are-directioners-bitch.blogspot.com/







3 komentarze:

  1. Jeny, dziewczyno, przez ciebie naprawdę boję się o Tomlinsona! Niby to tylko opowiadanie, ale... Boję się.
    Rozdział... Jestem pod coraz większym wrażeniem, coraz bardziej się wkręcam w fabułę... Tak trzymaj :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowny rozdział ^^ :*
    Czekam na następny, kocham 1D OMOMOM ^^
    Bardzo fajny blog i ciekawy, wpadne tu jeszcze nie raz :)
    Zapraszam do mnie na bloga, gdzie piszę opowiadanie ;)
    http://enchanted-world-silent-thoughts.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń