Gdy następnego dnia się obudziłam, Niall'a nie było już w łóżku. Przetarłam zaspane oczy i przeciągnęłam się. Trzeba przyznać, że czułam się bardzo dobrze. Najwidoczniej Irlandzkie powietrze mi służy.
Podeszłam do okna i je otworzyłam. Do środka wpadł przyjemny, wiosenne wiatr, który owiał moją twarz i rozwiał włosy. Po chwili, poczułam na biodrach czyjeś dłonie. A przez czyjeś rozumiem Horan'a.
- Jak się czujesz? Wyglądasz lepiej, niż przez ostatnie parę dni. - pocałował mnie w policzek, przytulając od tyłu.
- Muszę przyznać, że wspaniale! - uśmiechnęłam się - Kiedy będzie śniadanie? - spojrzałam na niego.
- Udziela ci się ode mnie? - zaśmiał się - Powinno być za jakieś piętnaście minut. Mama uparła się, że mamy odpoczywać, a nie jej pomagać i włóczyć się bezsensu po domu.
- Odpoczywać? Ja cały czas odpoczywam. - westchnęłam - Dziękuję za wspaniałą nocą. - szepnęłam mu do ucha.
- Będzie takich więcej... - zaczął się śmiać - Co teraz robimy? - poruszył zabawnie brwiami.
- Nie to co myślisz zboczeńcu. - pokazałam mu język - Chodźmy na zewnątrz, chcę się przewietrzyć.
- Jest chłodno. Przeziębisz się, a wiesz, że w twoim stanie to nie wskazane. - chwycił mnie za dłoń, bym nie wyszła - Trzymaj. - podał mi swoją bluzę. Uśmiechnęłam się do niego, nałożyłam bluzę i dopiero teraz opuściliśmy pokój.
Usiedliśmy na huśtawce i patrzyliśmy się w niebo. Chciałabym spędzić z nim przyszłość, oczywiście gdyby tak owa istniała.
- O czym myślisz? - spytał.
- O nas. - uśmiechnęłam się - Kocham Cię Niall. - spojrzałam na niego
- Też cię kocham... - powiedział i chciał mnie pocałował, ale w drzwiach pojawiła się jego mama.
- Śniadanie na stole. - odparła z uśmiechem na ustach i zniknęła. Podnieśliśmy więc tyłki z huśtawki i poszliśmy za nią.
***
♫ LiamW domu panuje istny chaos! Bez Lottie, to nie jest to samo. Nie wyobrażam sobie, jak będzie gdy umrze.
- Li, słuchasz mnie? - Dan tyrpnęła mnie w ramię.
- Tak słucham, przepraszam. - pocałowałem ją.
- A to za co?
- Za to, że jesteś. - powiedziałem i znów złożyłem na jej ustach pocałunek. Tym razem był dłuższy i bardziej namiętny. Zaplątała ręce wokół mojej szyi, a nogi wokół moich bioder. Zacząłem rozpinać pierwsze guziki jej koszulki, niestety przerwał nam Hazza.
- Uhlalala. Co się tutaj wyrabia? - poruszył zabawnie brwiami.
- My właśnie... - zaczęła Danielle, zapinając koszulę - Rozmawialiśmy. - odchrząknęła.
- Jaaaasne, też przecież rozmawiam w ten sposób w Liamem. - zaśmiał się.
- Czy ja o czymś nie wiem? - spojrzała na mnie.
- Nieee. Wszystko wiesz. - uśmiechnąłem się - A co? Zazdrosna?
- Idiota. - prychnęła i mnie przytuliła.
***
♫ Niall
- Śniadanie było pyszne. Dziękujemy. - uśmiechnęła się Lottie do mojej mamy. Jak ona się jej podlizuje, rany...
W tym samym momencie zadzwonił mój telefon. Wstałem do stołu i udałem się do pokoju obok. Dzwonił lekarz. Szczerze? Przygotowałem się na najgorsze.
- Słucham?
- Niall Horan? Z tej strony Peter Nicholson.
- Dzień dobry, o co chodzi?
- Mam dla pana dobrą wiadomość. Wyniki badań nie były pani Charlotte. Jej omdlenia, to początek anemii więc dobrze, że zareagowaliśmy. Nie ma białaczki, a jeśli zacznie się zdrowo odżywiać to dożyje nawet setki.
- Naprawdę? Dziękuję za informację. - uśmiechnąłem się. Nie umrze. Będzie moja. Na zawsze.
- Lottie! - krzyknąłem wchodząc do kuchni - Kocham cię, wiesz? - wyszczerzyłem się.
- Podejrzewam... - dziwnie na mnie spojrzała - Wszystko w porządku? Dobrze się czujesz? Co zrobiłeś, lub co zamierzasz?
- Nic ci nie jest! Rozumiesz? Jesteś zdrowa. To nie były twoje wyniki! - podszedłem do niej, wziąłem na ręce i zakręciłem wokół.
- Naprawdę? - uśmiechną się - Rany, jak ja się cieszę! - pocałowała mnie w usta - Też cię kocham Niall... - wyszeptała.
~`~`~`
Mvahahah . Jestę zua . Musiałam was nastraszyć . Nie mam serca, by ją zabić . Mi tak będzie brakować tego opowiadania no... :< Ale jest drugie! : D hahah . Tam mam gotowy następny rozdział jak coś .;3 Enjoy xoxo
my-life-with-one-direction.blogspot.com
my-life-with-one-direction.blogspot.com
Wiesz co? Zaskoczyłaś mnie! Ja tu się szykuję na złe chwile, a ty mi tu z pomylonymi wynikami wyjeżdżasz! Uwielbiam twoje pisanie :*
OdpowiedzUsuńAle to znaczy, że i tak kończysz opowiadanie?
tak. :D epilog dodam w weekend - może, zobaczę.
UsuńCzekam na następny rodział ! ☺
OdpowiedzUsuń