26 kwietnia 2013

Rozdział XI

- Sooner or later in life, the things you love you loose...* - podśpiewywałam pod nosem i jednocześnie przewijałam małego. Był tak podobny do Niall'a. Te same błękitne oczy, blond czupryna i powalający uśmiech. Tylko apetytu nie odziedziczył po nim, był raczej typem niejadka ..
- Witam. - do pokoju wszedł uśmiechnięty Zayn, a wraz z nim Perrie.
- Cześć. - powiedziałam cicho pod nosem.
- Mamy dla ciebie bardzo ważną wiadomość. - Edwards poprawiła włosy i podparła się ręką. - Nawet dwie. - przygryzła dolną wargę.
- Niall kazał przekazać, że cię kocha i żebyś jak najszybciej przyjechała. - zaśmiała się, a ja o mało nie wypuściłam Bobby'ego z rąk.
- Obudził się?! - krzyknęłam. Para pokiwała twierdząco głowami. - Kocham was! Zostańcie z Bobby'm. Proszę. - zaśmiałam się. Chyba pierwszy raz od jego wypadku...
~*~
     Piętnaście minut później byłam już w szpitalu. O mało się nie zabiłam przy wejściu, ale dzięki przemiłej pielęgniarce jakoś przeżyłam i wreszcie mogłam go zobaczyć. Leżał lekko uśmiechając się i obserwując Louis'a, który robił dziwne miny. Z boku stał Liam oparty o ścianę, a wraz z nim Harry i Danielle.
- Nie będę przeszkadzać? - uśmiechnęłam się wchodząc do sali.
- Lottie. - wyszeptał Niall. - Wypad stąd ferajna, księżniczka przyszła. - powiedział cicho. Widać, że mu słabo i źle się czuję. Ale co się dziwić? Od paru dni był w śpiączce.
     Gdy pozostali wyszli, ja usiadłam na krześle obok łóżka i chwyciłam go za rękę. Nie wyobrażam sobie, bym mogłam go stracić.
- Jak się czujesz? - och, Lottie! Pomyśl, zanim zapytasz.
- Całkiem dobrze, ale nie mam siły. - westchnął. - Kocham cię. Cholernie mocno.
- Ja ciebie też. Nawet nie wiesz jak bardzo. - mimowolnie się uśmiechnęłam i pogładziłam go po policzku. - chcesz odpocząć?
- Prześpię się, ale jak się obudzę masz tutaj być. - zaśmiał się, chociaż widziałam, że sprawiło mu to ból.
- Będę. Obiecuję. Już na zawsze przy tobie. - musnęłam lekko jego usta i oparłam się o oparcie.
     Gdy przymknęłam oczy, wszystkie wspomnienia ukazały mi się niczym film.
"- Charlotte. - mruknął mi do ucha Niall - Chodź gdzieś. Urwiemy się i pójdziemy przejść, ale tak sami. W końcu już jutro jedziemy w trasę. - objął mnie jedna ręką w pasie, a drugą włożył do kieszeni.
- Nie. Ale obiecuję, że potem ci to jakoś wynagrodzę. - zaśmiałam się.
"
"- Co teraz będzie? - spytał patrząc na mnie załzawionymi oczami.
- Po pierwsze: chłopaki nie płaczą, wiec weź się uśmiechnij. - uniosłam kąciki ust do góry - Nie wiem co będzie, ale uwierz mi, że na pewno o tobie nie zapomnę.
- Ja o tobie też. - przyciągnął mnei do siebie i namiętnie pocałował.
- No weźcie się nie liżcie. Fuuj. - zaśmiał się Harry - Ruszać dupy bo spóźnimy się na samolot.
- Kocham cię. - szepnął mi do ucha Horan.
- Ja ciebie też. - odparłam ocierając łzy."
"- To nie jest twoja wina! Nie ty ją potrąciłeś! - spojrzałam się w jego niebieskie oczy, które wypełnione były żalem i smutkiem. Nasze twarze zbliżyły się do siebie i... Pocałował mnie. A ja głupia zamiast go odepchnąć tylko oddawałam mu "skradzione" pocałunki. Gdy jego ręce wyladowały na moich biodrach, usłyszeliśmy:
- Co tu się do jasnej cholery dzieje?! - szybko do siebie odskoczyliśmy i zobaczyliśmy Lou.
- To nie tak jak myślisz... My...
- Daj spokój, wiem co widziałem. Nie rozumiem jak mogłaś zrobić to Harr'emu? I ty Niall... A zdawało mi się przez te lata zdążyłem cię poznać i nie byłbyś w stanie zrobić czegoś takiego. - odparł- Gwarantuje, że gdy będzie już po wszystkim Harry również się o tym dowie... - rzucił na pożegnanie.
- Przepraszam Lottie. - szepnął cicho Horan - Nie powinienem.
- Nie. To nie twoja wina. Daj spokój... Zapomnijmy o tym. - opadłam na krzesło obok - Co ja zrobiłam... - powiedziałam cicho do siebie. Niall zapewne wrócił do reszty, a ja siedziałam tam jak ostatni kołek i płakałam."
"- Niall widziałe... Cześć. - wpadłam do jego pokoju.
- Może ty mi to wytłumaczysz? - Harry podał mi gazetę - Chyba, że to nie było tak... - prychnął.
- Powiem ci prawdę, ale obiecaj, że nie będziesz się wściekał. - powiedziałam, po czym opowiedziałam mu całą historię. Loczek na początku był spokojny, ale po chwili wybuchnął i wydarł się na mnie, a potem na Niall'a.
- To koniec! Rozumiesz? Nie chcę mieć z tobą nic wspólnego. - syknął mi w twarz i wyszedł. Nie wiedząc co się właśnie stało, po prostu usiadłam i z kamienną twarzą spytałam:
- Dlaczego zawsze tracimy tych, na których nam zależy...?"
To on jest tym jedynym. Nikt inny, tylko on... Książe na białym koniu? Bitch please! Jestem narzeczoną Niall'a Horan'a...


*Little Mix - You've got the love
Wiecie co? Dzisiaj tak przeglądałam teledyski chłopców (a może mężczyzn?), oraz różne inne "materiały" i zrobiło mi się przykro. Nie są tacy jak kiedyś, ale za to ich winić nie można. Każdy się zmienia... Oni nie są już tymi samymi chłopakami co w X-Factorze. Niby mi ich brakuje, ale z drugiej strony cieszę się, że jednak są!
Gdy pomyślę, że One Direction ma się kiedyś rozpaść chcę mi się płakać. Wyobrażacie sobie to? Piątka mężczyzn wychodzi na scenę, zaśpiewa parę piosenek, a następnie oznajmi, że to ich ostatni koncert. My też usiądziemy kiedyś w bujanym fotelu, z ich płytą w jednej ręce i paczką chusteczek w drugiej, i pomyślimy: "Tyle wnieśli do mojego życia. Nauczyli mnie, że każda dziewczyna jest piękna. To właśnie dzięki nim odkryłam czym jest prawdziwa przyjaźń i, że pomimo pozorów chłopak, który o siebie dba nie jest gejem." Będzie mi ich brakować, a pisząc to prawie płaczę. Prawda jest taka, że dużo osób nie poradzi sobie z ich rozpadem. Nie wyobrażam sobie jakby mogłoby ich nie być. Jednak True Directioners zawsze z nimi będą. Pomimo wszystko i na przeciw wszystkim! Nie jesteśmy tylko zwykłymi fankami, ale jedną, wielką, cholerną rodziną. Co z tego, że się nie znamy? Łączy nas miłość do nich. Tutaj już nie chodzi o ich wygląd, czy charakter i głosy. Tu chodzi o wspomnienia związane z nimi i tym, że głupią koszulką z ich wizerunkiem potrafiłyśmy się jarać parę dni. To jest najważniejsze. Cieszymy się z najmniejszych szczegółów. Ale szczegółów związanych z tymi osobami... Czuję, że tak szybko z nich nie wyrosnę, a wszyscy wokół mogą mówić co chcą. Ja i tak będę Directioners. Bo sądzę, że warto.
Wiem, że może to głupie co tutaj napisze, ale ja się do nich po prostu przyzwyczaiłam. Z każdym dniem poznaję ich coraz lepiej. Czuję jakbym była gdzieś blisko nich i obserwowała to co robią. Cieszę się ich szczęściem, smucę razem z nimi i przeżywam to co oni, razem z nimi. Po prostu jestem prawdziwą fanką. A przynajmniej za taką się uważam...
Kończąc to pisać płacze. Nie dlatego, że jest to smutne, czy coś.. Ale jeśli pomyślę, że nigdy ich nie zobaczę, a oni się rozpadną to łzy same płyną po policzkach. Przepraszam, ze się rozpisałam i dziękuję jeśli ktoś dotrwał do końca. Rozdział za długi nie jest, ale zrewanżuję się następnym. Obiecuję. Tymczasem pozdrawiam i... mam prośbę. Czy ktoś mógłby mnie polecić na blogu? Ja wiem, że powinnam się cieszyć, ze ktoś w ogóle komentuje moje wypociny, ale jednak zależy mi na większej ilości czytelników. Jak czasem czytam blogi innych dziewczyn to płakać mi się chcę, jak to jest okropnie napisane... Zero znaków interpunkcyjnych, zero dużych liter itd. Zresztą, nie przynudzam. Enjoy.:) xx


"I ZAWSZE BĘDZIEMY DIRECTIONERS..."

3 komentarze:

  1. Anonimowy20:39

    O jejkuu.. * o * Przeczytałam i "wytrwałam" do końca.. < 33
    Nie potrafiłabym inaczej.. xd
    Rozdział trochę króciutki < ; c > Ale cudowny.. < 33
    Niall się obudził.. ! Aaa.. ! < 33
    Zajebiaszczy wygląd.. ! * o * Serioo.. ! xd
    Wiem że kiedyś to już mówiłam ale: Kocham too.. ! < 3
    Czekam na kolejnyy.. ^ u ^

    /Martynaa. ; 3

    OdpowiedzUsuń
  2. Jej... *__* Dobrze, że z Niallem okej. Już się zaczynałam martwić. To taki rozdział-wspominajka :) Śliczny.
    A co do notki... Ja też ostatnio tak mam, jak to opisałaś. Boję się, że kiedyś będzie ten koniec i to zanim zdążę być na ich koncercie... Dobra, nie smęcę więcej.

    Emm... Rozdział, a właściwie część pierwsza, powinien być przed północą... I dodałam odpowiedź pod waszymi komentarzami...


    Czekam na następny :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej :) Sorki, że dopiero teraz komentuje, ale przeczytałam rozdział, a potem zupełnie zapomniałam, że nie dodałam komentarza :) A więc nadrabiam zaległość.
    Rozdział jest cudny i cieszę się cholernie, że Niall się obudził i mam nadzieję, że będzie coraz lepiej z jego stanem zdrowia :* Nom i powspominalam sobie Twoje dawne rozdziały ^^
    A to co napisałaś pod rozdziałem... Normalnie mało co się nie rozkleiłam i nawet pokazałam te cudne dzieło moim kochanym przyjaciółkom, a one powiedziały, że słodko to napisałaś :) Czekam na dalszy ciąg :D

    OdpowiedzUsuń