Rozdział:
~`~`~`
"Jeśli mógłbym umrzeć w Twoich ramionach, nie miałbym nic przeciwko, bo kiedy mnie dotykasz, ja po prostu...
Umieram w Twoich ramionach, czuję się tak świetnie."
~ J.B - "Die In Your Arms"
♫ Lottie - If i could just die in your arms, i wouldnt mind cause everytime you touch me i just. Die in your arms, oh it feels so right... - zanucił mi Niall.
- Kochanie... - zaczęłam - Ja nie chcę cię mieć potem na sumieniu. - zaśmiałam się, na co on zaczął mnie łaskotać.
- Ale kochasz mnie, prawda? - przygniótł mnie swoim ciężarem.
- A co jeśli nie? - uśmiechnęłam się.
- To będzie z tobą źle. - szepnął. Złożył na moich ustach delikatny, ale długi pocałunek. Nie byłam mu dłużna. Po chwili nasze pocałunki stały się bardziej namiętne.Na szczęście w porę się opamiętałam. Byliśmy ze sobą za krótko, by móc to zrobić.
- Przepraszam. - szepnęłam i wstałam. Podeszłam do lustra, poprawiłam swoje włosy i przygryzłam wargi. Byłam dziwnie blada. Tylko na policzkach miałam rumieńce.
- Chodź tutaj do mnie. - Niall zrobił oczka jak kot ze Shreka i rozłożył ramiona, wiedząc, że zaraz się w nich znajdę. Wtuliłam się w niego i przymknęłam powieki. Ta chwila mogłaby trwać wiecznie... Tylko ja i on. Cisza i spokój.
- Nie obraziłbyś się, gdybym dzisiaj wieczorem cię olała i zrobiła sobie babski wieczór z Eleanor, Perrie i Danielle? - pocałowałam go w policzek.
- Nie. Ale tylko pod warunkiem, że mi to wynagrodzisz. - uśmiechnął się cwaniacko. Zboczeniec, no! Tylko o jednym.
- Oczywiście. - powiedziałam ironicznie - Co tylko zechcesz.
- No wiedziałem.
♫ Patricia
Ciąża. Ach! Ciekawe co się stanie, gdy dowiedzą się, że "straciłam dziecko". Oj tak. Harry będzie cały swój czas poświęcał mi, nie tej Lottie za którą cały czas się ugania. Co ona ma, czego ja nie mam przepraszam bardzo? Jestem od niej ładniejsza, mądrzejsza, bogatsza i bardziej zaradna.
- Patricia... Słuchasz mnie w ogóle? - Styles syknął mi w twarz.
- Rany. Nie denerwuj się tak. - pogładziłam go ręką po policzku - Nie uciekniesz od tego. To jest nasze dziecko i ja chcę je wychować z tobą. - odparłam, uśmiechając się do niego jak tylko najbardziej słodko mogłam.
- Ale ja nie chcę! Rozumiesz?! Nic do ciebie nie czuję. Mam cie w dupie. Mogę ci płacić alimenty, ale nie zamierzam go wychowywać razem z tobą. - warknął - Mam cię po prostu dość. - trzasnął drzwiami i wyszedł, a ja usiadłam na podłodze i zaczęłam płakać. Gdzie się podziała ta zimna suka bez uczuć...?
< wieczór >
♫ Perrie- No to opowiadaj! Jak wam się układa? - uśmiechnęła się Dan do Lottie.
- No jak to, jak... Normalnie. Dobrze. - odparła obojętnie.
- Co się dzieje? Nie mówisz normalnie... - dodała El.
- Dobrze się czujesz? - spytałam.
- Właściwie to... Słabo mi... - ledwo to powiedziała, przewróciła się i straciła przytomność.
- Pogotowie. Liam.
- Czemu on?
- No bo chyba nie Lou.
Szybko zadzwoniłyśmy na pogotowie i zawołałyśmy chłopaków. Oczywiście, gdy karetka przyjechała Niall wepchnął tam swój szanowny tyłek i pojechał razem z nimi. My natomiast zabraliśmy się samochodem Styles'a, którego aktualnie nie było.
ejejejej... Co ty kombinujesz? Nic jej nie rób, proszę!!! Niech sobie spokojnie żyją, niech Patricia zostawi ich w spokoju... a w ogóle... czekam na nexta ;*
OdpowiedzUsuńnie no bez jaj! żarty sobie robisz kończąc w takim momencie?? boski rozdział. życzę weny :P
OdpowiedzUsuńhttp://love-friendship-hatred.blogspot.com/