27 marca 2013

Rozdział III


~ Harry ~
   Siedziałem na środku dywanu oglądając zdjęcia z dzieciństwa. Byłem wtedy taki mały i słodki. Ta druga cecha do dziś pozostała... Zastanawiam się, czy dziecko moje i Patrici będzie do mnie podobne? Też będzie miało te urocze loczki i dołeczki w policzkach? A może odziedziczy po mnie zielone oczy? Teraz nawet nie wiem, czy aby na pewno to jest moje dziecko... Skąd mam wiedzieć, że nie przespała się z kimś wcześniej? Nie mam pewności, ale wiem jedno: choćby nie było to moje dziecko to i tak będę mogła się nim zaopiekować.
- Jesteś tutaj?! - usłyszałem z dołu głos Lou. Szybko zwinąłem album i postawiłem go z powrotem na półce. Szybko zbiegłem schodami na dół i przywitałem się z przyjacielem.
- No to jak się czujesz? - lekko się uśmiechnął.
- Zerwała ze mną dziewczyna, kobieta którą nadal kocham jest z moim przyjacielem i ma z nim dziecko, a ja czuję się fantastycznie. Jest naprawdę zajebiście, wiesz? - odchyliłem głowę do tyłu. - Muszę się napić. Rusz dupę, idziemy gdzieś na miasto.
~ Niall ~
- Mały śpi? - spytałem Lottie przytulając ją od tyłu.
- Śpi. - odparła. - Niall... Co teraz będzie? Wy znowu będziecie zespołem, a ja zostanę w domu sama.
- Nie zostaniemy zespołem. Po prostu jeden niezobowiązujący występ i koniec. - westchnąłem, po czym lekko musnąłem jej wargi.
- Niezobowiązujący?  Proszę cię... Potem jakiś wywiad, kolejny występ i tym doprowadzicie do reaktywowania zespołu. - wywróciła oczami. - Kocham cię Niall, wiesz? - zaczęła bawić się moimi włosami.
- Wiem. - uśmiechnąłem się. - A wiesz jak najlepiej mogę ci to pokazać? - poruszyłem zabawnie brwiami.
- No wiem. - zaśmiała się i wpiła w moje usta. Moje ręce powędrowały na jej biodra, natomiast jej chude palce wędrowały po moim torsie. Po chwili jednak przeniosłem usta na jej szyję; obdarywowałem pocałunkami jej kark, dekolt i...
- Bobby płacze... - szepnęła. - Puść mnie. - szybko pobiegła do pokoju małego. Uśmiechnąłem się sam do siebie i skrzyżowałem ręce na klatce piersiowej. O wszystkich się tak martwi, a o siebie nie dba. Z jednej strony to w niej kocham, ale z drugiej martwię się o nią bo ostatnio chodzi niewyspana i chwilami rozdrażniona.
~*~
~ Emily ~
     Położyłam się koło Zayn'a i przykryłam puchową kołdrą. Wtuliłam głowę w tors chłopaka, a ręką bawiłam się końcówką poszewki. Nie mogę uwierzyć, że leżę właśnie koło Zayn'a Malik'a! Tego Zayn'a z 1D! Przecież to takie niesamowite... Jednak marzenia się spełniają.
- O czym tak intensywnie myślisz? - spytał chłopak obdarzając mnie pocałunkiem.
- O mnie, o tobie, o nas... - szepnęłam. - Mogę cię o coś zapytać? - uniosłam głowę ku górze.
- Dajesz. - w seksowny sposób oblizał usta, po czym przygryzł dolną wargę. 
- Dlaczego właściwie ze mną jesteś? Przecież kilka dni temu udzielałeś wywiadu w którym wyznałeś, że nadal kochasz Perrie...
- Ale najwidoczniej ciebie bardziej. Znam cię od dzieciństwa. Zawsze w jakiś sposób mnie intrygowałaś, ale...
- Ale ja cię olewałam. Potem poszedłeś do X-Factor'a i wszystko się skończyło. A wiesz, że to by z tobą być było moim marzeniem? - zaśmiałam się. - Jestem od ciebie młodszą o trzy lata, a jednak mądrzejsza i zdecydowanie... - na chwilę się zamyśliłam. - Nie. Od ciebie nie da się być lepszym.
~ Zayn ~
     Dlaczego właściwie jestem z Emily? Nie wiem... Chyba tylko po to by wzbudzić zazdrość Perr. Ale czy mi się to udaje? Chyba nie. Prasa jeszcze nie wie, przyjaciele też, ale ona tak. Zdaje sobie sprawę z tego, że robię źle. Ale co na to poradzę? Taki już jestem. Bad Boy z Bradford.

I takim oto sposobem poznajecie Emily Martinez! Siedemnastoletnią przyjaciółkę (teraz dziewczynę, ale tylko tymczasowo) Malik'a. wygląda mniej więcej tak:

Ze względu na to, że wiem jaka jest ona naprawdę to już ją lubię, a wy poznacie ją w trakcie.:3
A tak a propos... Pamiętacie jak wspominałam o HP? No właśnie. Założyłam jednak kolejne opowiadanie z 1D.
Wchodźcie i komentujcie oraz obserwujcie. To dla mnie ważne, naprawdę.:d  frag.:
" Z ustami zaciśniętymi w wąską linię weszłam po drewnianych schodach na górę, po drodze zgarniając z wieszaka swoją torbę. Z hukiem otworzyłam drzwi i wpadłam do środka. Zapewne większość z was zastanawia się o co się z nim pokłóciłam; parę dni temu dowiedziałam się, że w Miami gra koncert mój ulubiony zespół. Najgorsze jest to, że to ostatni koncert w ich karierze, a moim marzeniem zawsze było zobaczyć ich na żywo. Ale nie! Bo osiemnastoletnia dziewczyna nie może tam sama polecieć. Cały czas traktuje mnie jak mała dziewczynkę. Jeszcze trochę, a zacznie zawozić mnie do szkoły i tam całować w czubek głowy, mówiąc wcześniej bym na siebie uważała. Ale pewnie gdyby chciała pojechać tam Viola - zgodził by się. Bo przecież to ona jest jego ukochaną córeczką. Kocham ją, ale denerwuje mnie to, że wszystko jej wolno. Ale już niedługo... Dwa miesiące i się stąd wyniosę."
Enjoy xoxo

2 komentarze:

  1. Nie lubię cię, wiesz? :p Bo się wzruszam przy czytaniu. Masz talent, wiesz? Błogosławię dzień w którym trafiłam na tego bloga :)
    No co mam powiedzieć? Strasznie szkoda mi Hazzy... Po prostu... Cieszę się, że dałaś rozdział dziś.

    PS U mnie rozdział prawdopodobnie jutro koło wieczora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Hmm... No, nowa dziewczyna Malik'a? Ciekawe co teraz z tego będzie. Ogólnie chciałabym, aby zespół się reaktywował. Ale jak i co będzie to Twoja decyzja. Znowu mi było szkoda Hazzy.
    Czekam nn :)

    OdpowiedzUsuń