06 kwietnia 2013

Rozdział VI

~ Lottie ~
     Uniosłam rękę do góry i zapukałam w mahoniowe drzwi. Dopiero po chwili zorientowałam się, że po mojej lewej stronie znajduje się dzwonek. Na szczęście ktoś usłyszał i już po chwili otworzyła mi niska dziewczyna o praktycznie białych włosach, z wielkim uśmiechem na twarzy.
- Cześć. Jest Zayn? - spytałam cicho, lecz na tyle głośno, by usłyszała.
- Tak... - jej uśmiech zszedł z buzi, a na jego miejsce weszło... zakłopotanie? - Ty pewnie jesteś Lottie, narzeczona Niall'a. Zayn dużo o tobie opowiadał. - ponownie lekko się uśmiechnęła. - Wejdź do środka. - przepuściła mnie w drzwiach, a sama udała się na górę. Zapewne w celu zawołania Malik'a...
     Rozejrzałam się wokół. Pomimo tego, że znamy się tyle czasu, jestem tutaj po raz pierwszy. A przynajmniej trzeźwa. Wcześniej różnie to bywało...
- Lotss! - krzyknął Zayn na mój widok i mocno mnie przytulił.
- Co ty do jasnej cholery wyprawiasz? Wytłumaczysz mi? Naprawdę tego nie rozumiem... Weź pomyśl co robisz i ile osób tym ranisz. A w tym siebie. Zachowujesz się jak jakiś zakochany bachor, który nie może zdecydować się...
- Czekaj! - przerwał mi. - Ja wiem, że robię źle, ale nie rozmawiajmy o tym tutaj. Chodźmy się przejść. Objął mnie w ramionach i "wyprowadził" z domu.
- To powiesz mi co ty właściwie robisz? Nie masz pojęcia jak Perrie cierpi... Doskonale wiem, że nie jesteś z Emily z miłości! Po prostu chcesz, by Perrie była zazdrosna. I brawo! Dopiąłeś swego... - powiedziałam cicho. Zayn przez chwilę patrzał się na mnie w milczeniu, ale po chwili spuścił głowę, a po jego policzku popłynęła łza. - Ej... Ale no. Nie płacz. Nie bądź babą. - przytuliłam go do siebie, a on powoli się uspokajał.
- Kocham ją... Cholernie ją kocham, ale... Nie potrafię. Nie chcę, by znowu było tak, ze nie będziemy mieć dla siebie czasu, będziemy się ciągle kłócić i w końcu znów się rozstaniemy. - powiedział na jednym wdechu.
- To zrób coś, aby tak nie było... Działaj Malik do cholery! Jesteś facetem! - krzyknęłam, a przechodnie spojrzeli na mniej ka na idiotkę.
- Dziękuję Charlotte... - szepnął i uniósł do góry kąciki ust.
~ Zayn ~
     Gdy tylko skończyłem rozmowę z Lottie udałem się do Perrie. Zadzwoniłem raz. Nic. Drugi. Też nic... W końcu nacisnąłem klamkę i po prostu wparowałem jej do mieszkania. Gdy mnie zobaczyła zmarszczyła brwi i  stanęła bez ruchu. Bez zbędnych słów po prostu do niej podszedłem i ją pocałowałem. Chociaż na początku była zdziwiona, to po chwili odwzajemniła pocałunek.
- Kocham cię. Rozumiesz? Ciebie, nie ją... - lekko się uśmiechnąłem, na co ona wtuliła się we mnie i szepnęła:
- Myślałam, że już nigdy tego nie powiesz... - wiedziałem, że w tym momencie na jej twarzy pojawia się uśmiech. - Ale co z Emily? - spojrzała na mnie.
- Porozmawiam z nią jak najszybciej. Nic nam już nie stanie na drodze do szczęścia. Słyszysz? Nikt i nic. - po raz następny zatopiłem swoje usta w jej i po prostu odpłynąłem. Tak. To ta jedyna...
~ Louis ~
- Na doła najlepsza jest marchewka! Zjesz jedną i już humor ci się poprawia. - uśmiechnąłem się.
- Lou... Ty naprawdę nie możesz być chociaż przez chwilę poważny?
- Nie mogę. Trzeba coś zrobić żeby na tej twojej zjebanej mordzie pojawił się uśmiech. - walnąłem go w ramię.
- A to za co? - spojrzał na mnie rozcierając bolące miejsce.
- Rusz twą zacną dupę, ogarnij i idziemy! Nie będziesz siedział cały czas w domu przez jakaś dziewczynę... Nie chcę cię, zrozum, odpuść i zapomnij. Chodźmy na jakąś imprezę, zabawmy się... - wyliczałem i spychałem go z kanapy. W końcu uległ i poszedł się przebrać. Ja w tym czasie zadzwoniłem do Eleanor i powiedziałem żeby na mnie nie czekała.
    A skoro przy niej jesteśmy; ostatnio jest lepiej. Coraz więcej czasu spędzamy razem, a nawet planujemy zaręczyny. Ale to w dalszej przyszłości. Na razie cieszymy się chwilą. Związek bez zobowiązań.
    Z rozmyśleń wyrwał mnie dzwonek do drzwi. Ze względu na to, że Harry jeszcze nie wrócił, to ja otworzyłem. W progu ujrzałem...



Siema, siema pyśki! ;* Co u was? Jak minęła sobota? 
Macie tutaj taki sobie rozdział. O dziwo nawet mi się podoba. Ale następny będzie dopiero, gdy pojawi sie 5 komentarzy. Obserwuje was w końcu 4x tyle, a komentuję zaledwie 3 osoby. W każdym bądź razie do następnego.:) x

  







2 komentarze:

  1. Rany, czemu urwałaś w takiej chwili, co? Tak fajnie było. Może ciut smutno, ale przy Louisie zaczęłam się uśmiechać. Ech, świetny rozdział, naprawdę :) Oby Emily nie przeszkodziła Zaynowi i Perrie, to będzie super. I niech się im ułoży :) I niech wszystkim się układa xD Czekam na następny :)

    Cóż, tak szczerze to nie zostawię tak tego wątku Julii i Louisa, ale nie będzie różowo...

    Pozdrawiam xx. xD

    OdpowiedzUsuń
  2. W progu ujrzałem....
    No nie!
    Cieszę się, że powoli może coś będzie lepiej z Zayn'em i Perrie :) A tą Emily to... A, zresztą :)
    Czekam nn :)

    OdpowiedzUsuń