TAK, TAK, TAK. Wiem. Ten rozdział jest krótki. Niestety nie mogłam wymyślić nic więcej. Jest nowy szablon, za który serdecznie dziękuję Majkel! (klik). Szczerze powiedziawszy, to zamawiałam ten szablon z myślą o Lottie i Niall'u, ale wyszło jak wyszło. Udawajmy, że to Alice. Hahaha. No, ale nie przedłużając... Zapraszam do czytania i komentowania! Majka.xoxo + przeczytajcie notkę pod rozdziałem!
Z perspektywy Alice
"She's like cold coffee in the morning
I'm drunk off last nights whisky and coke
She'll make me shiver without warning
And make me laugh as if I'm in on the joke"
I'm drunk off last nights whisky and coke
She'll make me shiver without warning
And make me laugh as if I'm in on the joke"
Związałam włosy w kucyk, włożyłam słuchawki do uszu i wybiegłam z domu. Z nieba padał deszcz. Chodniki były mokre, a na ulicy byłam tylko ja. W sumie to dobrze. Żadnych dziennikarzy. Wreszcie spokój. Tak, wiem... Mówię jak jakaś gwiazdeczka, która cały czas jest oblegana przez fotoreporterów. Nie jestem, ale jednak bywają oni męczący. Boję się co będzie, gdy moja kariera nabierze tępa. Na razie grywam jedynie w reklamach i biorę udział w sesjach zdjęciowych do młodzieżowych magazynów. Oczywiście mój ojciec uważa, że to tylko strata czasu. Nie to co Fran! Nie, nie. Ona jest doskonała pod każdym względem. Bo jakby to inaczej?
Gdy dobiegłam do parku, usiadłam na ławce. Wystawiłam głowę do nieba i pozwoliłam, by drobne kropelki deszcze spływały po mojej twarzy. Spokój. To jedyne czego teraz potrzebowałam. Nie mogłam przestać o nim myśleć. O jego uśmiechu, oczami przepełnionymi radością i głosie, który był wprost idealny.
- Nawet nie wiem jak masz na imię... - szepnęłam do siebie i westchnęłam cicho.
Po dziesięciu minutach siedzenia bezczynnie na parkowej ławce postanowiłam wracać do domu. Wolnym truchtem przemierzałam ulice, aż w końcu znalazłam się w domu. Zdjęłam z nóg przemoczone buty, rzuciłam je w kąt i udałam się do swojego pokoju.
- Wzięłabyś prysznic. - usłyszałam głos Louis'a dochodzący z mojej garderoby.
- A co ty tutaj robisz? - uśmiechnęłam się.
- Twoja mama mnie wpuściła. - chłopak przeczesał włosy palcami. - Co dzisiaj robisz? Jeśli nie masz żadnych planów to ogarnij się i jedziemy.
- Gdzie jedziemy i z kim? - uniosłam jedną brew ku górze.
- Ja, ty i chłopaki. - przygryzł dolną wargę. - A gdzie jedziemy zobaczysz. Tylko włóż coś wygodnego. Widzę cię za piętnaście minut na dole. - dodał i wyszedł, a ja szybko poszłam do łazienki. Wzięłam prysznic, uczesałam włosy w luźnego koka, zrobiłam lekki makijaż i ubrałam się w czarne rurki, białą bokserkę, oraz czerwoną bejsbolówkę. Gotowa chwyciłam jeszcze telefon, portfel i kosmetyczkę, po czym wsadziłam wszystko do torebki i zeszłam na dół.
- Już. - uśmiechnęłam się. - Cześć mamo, cześć tato.
- Gdzie idziecie? - spytał mój ojciec patrząc na mnie i na Louis'a. Nigdy go nie lubił... Nie wiem czemu.
- Niespodzianka. - odparł Tommo. - Do widzenia państwu. - pożegnał się i wyszliśmy.
Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy. Przez całą drogę rozmawialiśmy i nadrabialiśmy stracony czas. Już zapomniałam jak to jest... Kiedyś każdą wolną chwilę spędzaliśmy razem, a teraz? Widzimy się pierwszy raz od trzech lat.
Na miejsce dojechaliśmy po dwudziestu minutach. Niespodzianką okazało się Zoo. Chłopaki czekali na ławce przed wejściem. Gdy zobaczyłam blondyna w moim brzuchu pojawiło się stado motyli. Czy to właśnie to czuję zakochany człowiek?
- Cześć. - uśmiechnęłam się. - Jestem Alice, a wy to pewnie reszta zespołu? - zaśmiałam się.
- Jedyni w swoim rodzaju. - Harry poprawił swoje włosy. - To idziemy? - spojrzał na resztę, a ci kiwnęli głową na tak.
- A więc to jej tą niespodzianką? Miejskie Zoo? - spojrzałam na Tomlinson'a, który był dzisiaj wyjątkowo przymulony. Wzruszył ramionami. Ani słowo nie wydobyło się z jego ust. Dziwne... Przecież to on zwykle najwięcej gada. - Co mu jest? - szepnęłam do Liam'a.
- Nie wiem, od wczoraj taki chodzi. Jak wróciliśmy z imprezy to poszedł o siebie i się zamknął. Nawet Harry'ego nie wpuścił.
- Dziwne... - mruknęłam i westchnęłam cicho. Mówią, że to kobiety są skomplikowane, ale weź tu zrozum faceta...
Przez dobre dwie godziny chodziliśmy i zwiedzaliśmy Zoo. Chłopcy są naprawdę fantastyczni. No, a Niall... No cóż. Duże dziecko, które jest głośne i kocha świat. Podoba mi się to.
Uśmiechnęłam się pod nosem.
- Co się szczerzysz jak głupi do sera? - dźgnął mnie Zayn.
- A jakoś tak. Mam dobry humor. - spojrzałam na niego.
- Przynajmniej ty... - zaśmiał się i przygryzł dolną wargę.
Usiedliśmy w kawiarni i zamówiliśmy lody. Horan zamówił sześć gałek, ten to ma apetyt...
- Co powiecie na jakąś imprezę wieczorem? - uśmiechnął się Lou. Po raz pierwszy dzisiaj...
Gdy dobiegłam do parku, usiadłam na ławce. Wystawiłam głowę do nieba i pozwoliłam, by drobne kropelki deszcze spływały po mojej twarzy. Spokój. To jedyne czego teraz potrzebowałam. Nie mogłam przestać o nim myśleć. O jego uśmiechu, oczami przepełnionymi radością i głosie, który był wprost idealny.
- Nawet nie wiem jak masz na imię... - szepnęłam do siebie i westchnęłam cicho.
Po dziesięciu minutach siedzenia bezczynnie na parkowej ławce postanowiłam wracać do domu. Wolnym truchtem przemierzałam ulice, aż w końcu znalazłam się w domu. Zdjęłam z nóg przemoczone buty, rzuciłam je w kąt i udałam się do swojego pokoju.
- Wzięłabyś prysznic. - usłyszałam głos Louis'a dochodzący z mojej garderoby.
- A co ty tutaj robisz? - uśmiechnęłam się.
- Twoja mama mnie wpuściła. - chłopak przeczesał włosy palcami. - Co dzisiaj robisz? Jeśli nie masz żadnych planów to ogarnij się i jedziemy.
- Gdzie jedziemy i z kim? - uniosłam jedną brew ku górze.
- Ja, ty i chłopaki. - przygryzł dolną wargę. - A gdzie jedziemy zobaczysz. Tylko włóż coś wygodnego. Widzę cię za piętnaście minut na dole. - dodał i wyszedł, a ja szybko poszłam do łazienki. Wzięłam prysznic, uczesałam włosy w luźnego koka, zrobiłam lekki makijaż i ubrałam się w czarne rurki, białą bokserkę, oraz czerwoną bejsbolówkę. Gotowa chwyciłam jeszcze telefon, portfel i kosmetyczkę, po czym wsadziłam wszystko do torebki i zeszłam na dół.
- Już. - uśmiechnęłam się. - Cześć mamo, cześć tato.
- Gdzie idziecie? - spytał mój ojciec patrząc na mnie i na Louis'a. Nigdy go nie lubił... Nie wiem czemu.
- Niespodzianka. - odparł Tommo. - Do widzenia państwu. - pożegnał się i wyszliśmy.
Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy. Przez całą drogę rozmawialiśmy i nadrabialiśmy stracony czas. Już zapomniałam jak to jest... Kiedyś każdą wolną chwilę spędzaliśmy razem, a teraz? Widzimy się pierwszy raz od trzech lat.
Na miejsce dojechaliśmy po dwudziestu minutach. Niespodzianką okazało się Zoo. Chłopaki czekali na ławce przed wejściem. Gdy zobaczyłam blondyna w moim brzuchu pojawiło się stado motyli. Czy to właśnie to czuję zakochany człowiek?
- Cześć. - uśmiechnęłam się. - Jestem Alice, a wy to pewnie reszta zespołu? - zaśmiałam się.
- Jedyni w swoim rodzaju. - Harry poprawił swoje włosy. - To idziemy? - spojrzał na resztę, a ci kiwnęli głową na tak.
- A więc to jej tą niespodzianką? Miejskie Zoo? - spojrzałam na Tomlinson'a, który był dzisiaj wyjątkowo przymulony. Wzruszył ramionami. Ani słowo nie wydobyło się z jego ust. Dziwne... Przecież to on zwykle najwięcej gada. - Co mu jest? - szepnęłam do Liam'a.
- Nie wiem, od wczoraj taki chodzi. Jak wróciliśmy z imprezy to poszedł o siebie i się zamknął. Nawet Harry'ego nie wpuścił.
- Dziwne... - mruknęłam i westchnęłam cicho. Mówią, że to kobiety są skomplikowane, ale weź tu zrozum faceta...
Przez dobre dwie godziny chodziliśmy i zwiedzaliśmy Zoo. Chłopcy są naprawdę fantastyczni. No, a Niall... No cóż. Duże dziecko, które jest głośne i kocha świat. Podoba mi się to.
Uśmiechnęłam się pod nosem.
- Co się szczerzysz jak głupi do sera? - dźgnął mnie Zayn.
- A jakoś tak. Mam dobry humor. - spojrzałam na niego.
- Przynajmniej ty... - zaśmiał się i przygryzł dolną wargę.
Usiedliśmy w kawiarni i zamówiliśmy lody. Horan zamówił sześć gałek, ten to ma apetyt...
- Co powiecie na jakąś imprezę wieczorem? - uśmiechnął się Lou. Po raz pierwszy dzisiaj...
- Ja nie mogę. Mam sesję zdjęciową. - przejechałam po ustach językiem.
- Jesteś modelką? - zainteresował się Niall.
- Fotomodelką. - uśmiechnęłam się. - No i początkującą aktorką.
- No, no... Jak byłem mały chciałem być aktorem. A potem odkryłem, że na aktora jestem zbyt utalentowany muzycznie i za przystojny. - poruszył zabawnie brwiami i wybuchnął śmiechem.
- Ja chciałam być sprzątaczką, więc wiesz... - wzruszyłam ramionami i z uśmiechem na ustach dokończyłam swojego malinowego loda.
Dotrwaliście do końca dziadostwa? Brawa! A teraz przejdźmy do rzeczy... Planuję nagrać filmik, w którym odpowiedziałabym na wasze pytania. Co o tym sądzicie? No i... Nie postaraliście się z komentarzami, a wiem, że stać was na więcej. To co? 3 komentarze - 3 rozdział.:D
Dotrwaliście do końca dziadostwa? Brawa! A teraz przejdźmy do rzeczy... Planuję nagrać filmik, w którym odpowiedziałabym na wasze pytania. Co o tym sądzicie? No i... Nie postaraliście się z komentarzami, a wiem, że stać was na więcej. To co? 3 komentarze - 3 rozdział.:D
fajne opowiadanie czekam na dalsze
OdpowiedzUsuńCudny rozdział *.*
OdpowiedzUsuńsee-you-now.blog.pl
Zapraszam ♥
Ps. Jeśli Ci się spodoba mój blog możesz polubić przez bloglovina ♥ Z góry dziękuję :*
Pięknie piszesz *.*
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie:
estkka.blogspot.com
Z-zycia-onedirection.blogspot.com
Na tym 2 blogu znajduje się opowiadanie o 1D zachęcam :) Przyda mi się motywacja.
Super piszesz! MAsz naprawdę wielki talent i w ogóle mnie nie zanudziłaś! Masz opisy, dobre dialogi - super! Tylko proszę - zmień czcionkę - źle się czyta ...
OdpowiedzUsuńLou na prawdę jest tutaj świetny *.* Najlepsze są te jego odzywki, kocham je ;> Weny, czekam na następny ;3
OdpowiedzUsuńCudownee.. < 33
OdpowiedzUsuńMaja.. Serio. ? Dziadostwa.. ? No coś cię chyba boli.. ; > GENIALNE.. ! ; *
Ejj.. Co się stało Lou. ? ; c
Takie tam motylki w brzuchu c'nie.. xd Ale pasowaliby do sb c'nie.. xd : *
Trochę króciutkie.. Ale co tam.. xd
I tak cudoo. <33
I ja jeszcze jedno.. Dzisiaj jadę na wycieczkę i nie skomentuję rozdziału < jeśli nowy będzie > do poniedziałku.. ;c Ale i tak mnie poinformuj o nowym.. ; )Dzięki.. ; >
No to tak.. Czekam.. ; *
/Martyna. x bb
P.S Kocham cię.. <33
< I mi się właśnie film przypomniał o tym tytule.. xd >
świetne opowiadanie ! Jestem pełna podziwu !
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie : http://vicky-glamour.blogspot.com/